Po niedzielnej klęsce, tak jak wielu z was, na usta cisnęły mi się tylko i wyłącznie mało cenzuralne słowa. Jednak jeszcze tego samego dnia gdy ochłonąłem nadszedł czas refleksji nad tym co wydarzyło się na Philips Stadion. Sprowokowało mnie to do tych kilku przemyśleń, którymi chciałbym się z wami podzielić.
Śledząc dyskusję wśród użytkowników serwisu nie można było oprzeć się wrażeniu, że wielu z kibiców Feyenoordu chciałoby głowy trenera Mario Beena i Leo Beenhakkera. To tej dwójce dostało się najwięcej, jednak sporym błędem byłoby zakończenie z nimi współpracy. Jak dobrze wiadomo, "Kameraden" nie od dziś borykają się ze sporymi problemami finansowymi i to moim zdaniem jest główny powód obecnego stanu rzeczy. Niestety czasy romantyzmu futbolowego minęły nieodwracalnie i nawet pojedyncze przykłady kopciuszków ogrywających wielkich nie są w stanie tego zmienić. Coraz częściej o wszystkim decyduje kasa, bo gdzie byłby np. Manchester City bez pieniędzy arabskich szejków?
Zwolnić Beena? Proszę bardzo, jednak w jaki sposób przy pustym skarbcu na De Kuip znajdzie się lepszy następca? Czy przykładowo Ronald Koeman będzie pracował za frycowe lub w imię działalności społecznej? Zwolnić Beenhakkera? Też niezbyt rozsądny pomysł. Z pustego i Salomon nie naleje, a ciężko obecnie znaleźć graczy, którzy przyjdą do Feyenoordu z własną kartą w ręku i co więcej będą konkretnym wzmocnieniem składu.
Wspomnieć należy też o fakcie, o którym wielu często zapomina. W kadrze Feyenoordu znajduje się praktycznie sama młodzież. Młodzi zawodnicy puszczeni na głęboką wodę, wielu z nich zupełnie do tego nieprzygotowanych, nie są jeszcze w stanie stawić czoła trudom gry w Eredivisie. Karierę zakończyli Giovanni van Bronckhorst i Roy Makaay, a brak doświadczonych zawodników, którzy pokierowaliby "zagubionymi owieczkami" i byliby dla nich wzorem pokutuje rezultatami na boisku. Bo nie kryjmy się, jakim wzorem dla młodych ma być Rob van Dijk czy Tim de Cler? Owszem, doświadczeni piłkarze, jednak nie można ich porównywać chociażby do Gio, który stanowił człon klubowej historii. Tym bardziej, że funkcję kapitana w ostatnim czasie pełnił Leroy Fer. Liderem mógłby on być, ale chyba w Jong Feyenoord, bo na bycie przywódcą w seniorskiej drużynie jeszcze nie jest gotowy... Oczywiście, ktoś z was zakrzyknie: przecież jest Tomasson! Jednak w tym sezonie na boisku nie ujrzeliśmy go ani razu. Celem klubu w obecnej sytuacji powinno być sprowadzenie 2-3 piłkarzy, którzy pociągnęliby wózek z napisem Feyenoord, jednak tutaj wracamy do punktu wyjścia. Transfery=kasa.
Co więc należy w tej całej sytuacji zrobić? Odpowiedź jest prosta - niewiele można. Dopóki inwestorzy nie sypną gotówką i młodzież nie okrzepnie się z presją gry w Feye, będziemy musieli zapomnieć o walce o najwyższe laury. Jednak nie można odwracać się od drużyny. Wsparcie - to akurat może dać każdy z nas, a z pewnością tego najbardziej potrzebują Castaignos, Mokotjo, de Vrij czy Cabral. Być może będzie potrzebne jeszcze parę lat, ale w tej młodzieży tkwi ogromny potencjał. Nie od razu Ferguson czy Wenger stworzyli potęgę swoich drużyn. Potrzeba czasu. Bo przecież często sukces rodzi się w bólach...
Zapraszam do dyskusji.
Komentarze (0)