Feyenoord ma za sobą kolejny imponujący wieczór w europejskich pucharach. Drużyna z Rotterdamu znakomicie radzi sobie w Lidze Mistrzów, jednak w Eredivisie zajmuje rozczarowujące piąte miejsce. Ten kontrast rodzi wiele pytań.
W podcaście AD Football dziennikarz Leon ten Voorde nie kryje zdumienia. - Jeśli przez rok byłbyś na bezludnej wyspie bez dostępu do Wi-Fi i zobaczył tylko wyniki Feyenoordu w Lidze Mistrzów, pomyślałbyś: co tu się dzieje? Czy to znowu rok 1970 i powrót złotej ery? Remis z Manchesterem City, zwycięstwa nad Benficą i AC Milan… Niektóre rzeczy są po prostu niewytłumaczalne.
W starciu z Milanem Feyenoord wygrał 1:0, ale zdaniem Ten Voorde wynik mógł być jeszcze wyższy. - Jedyne, co można im zarzucić, to fakt, że skończyło się tylko na 1:0. Mogli strzelić jeszcze jedną czy dwie bramki, co dałoby im lepszą pozycję przed rewanżem w Mediolanie. Poza tym – pełen szacunek. Patrząc na ich skład, wielu kibiców pewnie nie zna wszystkich zawodników, a mimo to Feyenoord nie pozwolił Milanowi na stworzenie żadnej groźnej sytuacji.
Dziennikarz nie szczędził też krytyki wobec włoskiego zespołu. - To był naprawdę słaby Milan. Leão po minucie udawał kontuzję, jakby potrzebował trzech karetek, a potem nagle wstał, gdy tylko piłka się zbliżyła. Taka postawa jeszcze bardziej napędza Feyenoord, a kibice doskonale na to reagują.
Pod znakiem zapytania stoją także indywidualne umiejętności graczy Milanu. - Może po prostu nie są aż tak dobrzy. Na boisku jest wiele znanych nazwisk, ale brakuje chemii w zespole. Tijjani Reijnders, którego tak bardzo wychwalano, był zupełnie niewidoczny. Walker? Katastrofa. Można by pomyśleć, że City wysłało go do Mediolanu na rowerze.
Mimo zwycięstwa Feyenoord czeka trudne zadanie w rewanżu. Ten Voorde przestrzega. - To będzie zupełnie inny mecz. Feyenoord jeszcze niczego nie wygrał, zwłaszcza jeśli Quinten Timber nie będzie mógł zagrać. To młoda drużyna i trudno przewidzieć, czy powtórzy ten wyczyn. Ale po takim tygodniu i triumfie nad Milanem? Chapeau.
Tymczasem przedstawiciel AD Sjoerd Mossou nazwał zwycięstwo nad Milanem „wspaniałym wieczorem” i podkreślił wyjątkowość obecnego sezonu Feyenoordu. - To zespół pełen kontrastów. W Lidze Mistrzów prezentuje się znakomicie, ale w Eredivisie zawodzi. De Kuip żył tym meczem, a pogoda tylko dodała klimatu. Można było poczuć, że to będzie wyjątkowy wieczór.
Po przerwie Milan praktycznie nie zagroził bramce gospodarzy. - To był klasyczny europejski wieczór w Rotterdamie. Trenerzy się zmieniają, ale taktyka pozostaje ta sama. Feyenoord ponownie świetnie wykorzystywał skrzydła – Paixão absolutnie zasłużył na tytuł zawodnika meczu.
Kontrast między formą zespołu w Europie i w lidze jest uderzający. - Feyenoord wygląda, jakby miał dwie zupełnie różne drużyny – jedną na Eredivisie, drugą na Ligę Mistrzów. W Holandii traci punkty z Willem II, a w Europie pokonuje Milan, Bayern i Benficę. To naprawdę dziwne i trudne do wytłumaczenia.
Teraz Feyenoord musi skupić się na awansie do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Mossou uważa, że to byłoby idealne zwieńczenie niezwykłego sezonu. - To bezprecedensowy sezon. Nigdy w XXI wieku Feyenoord nie osiągnął tak wiele w Europie. Muszą dokończyć dzieła i awansować dalej. To wyjątkowy rok – trener odchodzi, w klubie panuje chaos, dyrektor jest pod presją, a mimo to drużyna gra jak z nut. Ten sezon Feyenoordu zasługuje na książkę.
Komentarze (0)