Justin Bijlow prawie na pewno wróci do bramki Feyenoordu w najbliższą sobotę. Bramkarz wrócił już do pełnych treningów z zespołem i wydaje się być w pełni zdrowy. Ostatnio Bijlow został ponownie mianowany pierwszym bramkarzem, ale po ostatnim meczu musiał ponownie obserwować grę z trybun. Były bramkarz, Harald Wapenaar, dostrzega niepokojącą rywalizację o miejsce w bramce Feyenoordu.
- Konkurencja jest korzystna, lecz powinna być zachowana pewna hierarchia. Dzięki temu mamy zdrowe środowisko bez zbytniej rywalizacji i presji. Wówczas decyzje o zmianie bramkarza byłyby podejmowane mniej pochopnie - powiedział Wapenaar, który przez trzy lata współpracował z Timonem Wellenreutherem w Willem II. Trener bramkarzy nie zgadza się z twierdzeniami, że Niemiec boryka się przede wszystkim z problemami psychicznymi.
- W Willem II także został przedwcześnie zepchnięty na margines. Jednak w efektownym stylu wrócił do formy i zasłużył na transfer do Anderlechtu. Jest wytrwały i potrafi poradzić sobie z presją. Jestem pewien, że ponownie mu się powiedzie.
Wellenreuther, będąc pierwszym bramkarzem, popełnił znacznie więcej błędów indywidualnych, podczas gdy Justin Bijlow był rezerwowym. W wywiadzie dla Sportnieuws.nl były bramkarz stwierdził: - Nie można przesadzać. Często utrzymywał Feyenoord w grze. To były głównie drobne błędy, ale w klubie tej klasy ludzie zauważą: 'on popełnia wiele błędów'. Kiedy masz dwóch bramkarzy na takim poziomie, oczekujesz od siebie więcej. Jeśli obaj są w formie, różnica między nimi nie jest duża. Wtedy rodzi się pytanie, czy ich rywalizacja podnosi, czy obniża poziom obu bramkarzy.
Joop Hiele
Joop Hiele, który rozegrał ponad trzysta meczów dla Feyenoordu, przygląda się tej sytuacji. Były bramkarz zauważa, że Wellenreuther reaguje inaczej, kiedy rośnie presja. - Gdyby ludzie w Feyenoordzie przyjrzeli się jego historii, wiedzieliby, że pod wpływem większej presji jego poziom spada. Było to widoczne wszędzie. Przy właściwej analizie ze strony Feyenoordu, mogliby to przewidzieć. Wellenreuther świetnie zastąpił Bijlowa, ale działo się to w roli drugiego bramkarza.
- Proszę mnie nie źle zrozumieć: był bardzo dobry w zeszłym roku i całkiem niezły rok wcześniej. Jednak po analizie jego sytuacji zauważyłem, że częściej ma problemy, kiedy odczuwa presję. Wydaje mi się, że boryka się z przekonaniem, że Bijlow może być lepszym bramkarzem - mówił 65-latek. - Nie mam wątpliwości, kto powinien wystąpić w sobotni wieczór. Oczywiście, że Bijlow. Nie można teraz powiedzieć: 'Zostawię go na dłużej', bo to zaszkodziłoby obu. W takiej sytuacji, jeśli jest zdolny do gry, należy wybrać Bijlowa.
Komentarze (0)