FC Dordrecht ściśle współpracuje z Feyenoordem i to zaprocentowało w tym sezonie. Dziennikarz Arco Bomgaars opisuje dla Algemeen Dagblad, jak FC Dordrecht przekształcił się w drużynę, z którą trzeba się liczyć, która gra również ładny futbol.
- Wszystko zaczyna się od współpracy Feyenoordu i FC Dordrecht. Mark Ruijl przyszedł i wsparł klub z Dordrechtu na poziomie technicznym. Niedługo potem Pascal Bosschaart dołączył do Michele'a Santoniego jako asystent, również ze stajni Feyenoordu. Mniej znanym nazwiskiem jest Manuele Ferrini, który odpowiada za wydajność piłkarzy.
- No i sami piłkarze. Do zespołu dołączyli Antef Tsoungui, Ilias Sebaoui, Shiloh 't Zand i Guus Baars. Ten ostatni zakończył karierę, przez co w jego miejsce wysłano Korede Osundinę. I każdy dołożył już swoją cegiełkę do tegorocznego sukcesu, a niektórzy za znakomitą formę, zostali nagrodzeni nowymi kontraktami przez Feyenoord. Sebaoui nie opuścił ani jednego meczu w Dordrechcie i razem z rodakiem Mathisem Surayem jest jedną z gwiazd.
- Ponadto stadion okazał się taką samą fortecą jak De Kuip. U siebie Schapenkoppen pokonali chociażby FC Groningen czy Rodę JC. Trzy punkty z M-Scores Stadion wywiozły jedynie rezerwy PSV.
Wyróżnienia
- Taki sezon automatycznie sprawia, że wyróżnia się wiele postaci z tego zespołu. W ręce 't Zanda powędrowała statuetka dla najlepszego młodego zawodnika trzeciej tercji sezonu, trener Santoni został "najlepszym trenerem" czwartej tercji.
- Jeśli chodzi o minusy, bo te zawsze się znajdą, to na pewno tracone bramki. Przede wszystkim w końcówkach z ADO czy Willem II. Ale to i tak nie zmienia faktu, że z tego sezonu wszyscy w Dordrechcie będą mogli być dumni.
Komentarze (0)