Zarząd Feyenoordu stoi przed poważnym dylematem: czy obrana strategia wciąż jest właściwym kierunkiem? Sytuacja w klubie z Rotterdamu budzi coraz większe wątpliwości, a brak postępów w selekcji zawodników i powtarzające się błędy nie napawają optymizmem. W swojej analizie na łamach „Voetbal International” dziennikarz Martijn Krabbendam nie szczędzi krytyki. Jego zdaniem decyzje podjęte przez zarząd, szczególnie te związane z zatrudnieniem nowego trenera, Duńczyka Briana Priske, okazały się problematyczne już od samego początku.
Pierwsze sygnały ostrzegawcze pojawiły się podczas inauguracyjnego treningu, kiedy trener wprowadził natychmiastową zmianę formacji. - Te Kloese śledził Priske od dawna – przypomina Krabbendam, cytując słowa zarządu przy okazji mianowania trenera. – Już wtedy mógł jednak wiedzieć, że jego podejście diametralnie różni się od filozofii trenerskiej poprzednika, który przez trzy lata budował markę Feyenoordu.
Krabbendam podkreśla, że nie można winić Priske za wdrażanie własnej wizji – to właśnie dlatego klub zdecydował się na jego zatrudnienie. - Duńczyk postępuje zgodnie ze swoim warsztatem, który rozwijał przez czternaście lat. Problemem jest raczej to, czy wybrana przez zarząd droga jest nadal odpowiednia dla Feyenoordu – zauważa dziennikarz.
Statystyki drużyny pokazują jednak niepokojące tendencje. Z taką formą Feyenoord nie ma szans na zdobycie 70 punktów w sezonie i będzie musiał walczyć jedynie o trzecie lub czwarte miejsce. - Zarówno ofensywa, jak i defensywa są w regresie. Zniknęła płynność gry pozycyjnej, a co gorsza – brakuje energii i zaangażowania. Sam Priske przyznaje, że jego drużynie brakuje ognia. Co więcej, Feyenoord wydaje się kompletnie bezradny, gdy przeciwnik zmienia taktykę. Efekt? Już 21 straconych punktów, a mamy dopiero środek zimy – pisze Krabbendam.
Priske przyznał, że ceni dialog z zawodnikami i chętnie wsłuchuje się w ich opinie. Jednak czy taka strategia jest w stanie odwrócić obecny kryzys? - To trenerzy muszą wyznaczać kierunek i brać odpowiedzialność za wyniki. Na najwyższym poziomie większość szkoleniowców stawia na precyzyjne instrukcje i jasne wskazówki. Właśnie tak działał Slot w Feyenoordzie – szczegółowo przygotowywał swoich zawodników, dzięki czemu rzadko byli zaskakiwani na boisku. Zbudował ich pewność siebie, a to przełożyło się na wiarę w sukces, dobrą grę i finalnie – świetne rezultaty – podsumowuje Krabbendam.
Komentarze (0)