Po wygranym meczu pucharowym w Maastricht przed kamerami ESPN pojawił się bohater spotkania, Zépiqueno Redmond. Młody napastnik z entuzjazmem opowiedział o swoim wymarzonym wieczorze.
Dumny jak paw i z szerokim uśmiechem rozpoczął rozmowę: – Tak, to niesamowite! Oczywiście, że o tym marzyłem. Wyjście w pierwszym składzie Feyenoordu i od razu dwa gole. To po prostu coś wspaniałego.
„Zeppie”, jak nazywa go trener John de Wolf, wspomina swoje pierwsze trafienie:
– Dużo rozmawiałem i trenowałem z Johnem, Etiënne’em (Reijnenem) i Santi (Gimenezem). Wiedziałem, że muszę wyprzedzić swojego obrońcę, a reszta zależy od precyzji. To wszystko wydarzyło się tak szybko – dodaje.
– Nie zdążyłem nawet przemyśleć, co się dzieje. Byłem po prostu niesamowicie szczęśliwy. To wiele dla mnie znaczy.
Jego drugi gol również był wyjątkowy. Komentator Hans Kraay opisał go jako bramkę, której zazdrościłby nawet napastnik Ajaksu, Brian Brobbey.
– Wiedziałem, że obrońca jest po mojej lewej stronie, więc musiałem tylko osłonić piłkę i popracować nad uderzeniem do środka. Jeśli ktoś tak to ocenia, to bardzo mi miło. Szanuję dobrych graczy, więc takie porównania są dla mnie dużym wyróżnieniem.
Mimo sukcesu Redmond pozostaje samokrytyczny i widzi obszary do poprawy.
- Nie jestem w pełni zadowolony z mojej gry w posiadaniu piłki. Mogę bardziej pomóc drużynie, lepiej operując futbolówką. Mój pierwszy kontakt z piłką wymaga poprawy. Gra w odbiorze już się poprawiła, ale wiem, że stać mnie na więcej.
Komentarze (0)