Feyenoord Rotterdam w czwartek musi pokonać Lazio, jeżeli chce awansować do fazy pucharowej Ligi Europy. Ruben Schaken uważa, że przy wsparciu kibiców na De Kuip jest to możliwe.
- Absolutnie to ma wpływ. To magiczna rzecz. Sam doświadczyłem tej atmosfery. Wtedy dzieją się szalone rzeczy. Nie wiem, czy wszyscy pamiętają bramkę Elvisa Manu. De Kuip eksplodował i nigdy tego nie zapomnę. Prowadziliśmy 3:0 i czuliśmy, że to już koniec. Ostatecznie była to zupełnie inna druga połowa. Przeciwnik odrobił straty na 3:3. Na szczęście Manu strzelił zwycięskiego gola - mówi były zawodnik Feyenoordu.
Feyenoord musi teraz wrzucić najwyższy bieg po stracie punktów z Fortuną Sittard i porażce ze Sturmem Graz. - Kibice są dwunastym zawodnikiem. To się czuje. Zawodnicy dzięki temu mają jakby dodatkowe siły. Jesteś zachęcany, a to daje dodatkową moc. To jest właśnie siła De Kuip.
Ale jest też druga strona medalu. Presja. - Trzeba wzbudzać szacunek. Oni zawsze są za drużyną, ale musisz prezentować odpowiedni poziom. Sam tego doświadczyłem w swoim pierwszym sezonie. Ta słynna presja De Kuip może paraliżować niektórych zawodników. Szczególnie tych nowych. Jak powiedziałem wcześniej, sam tego wszystkiego doświadczałem w pierwszym roku. Musisz się do tego przyzwyczaić, ale w momencie, gdy strzelasz bramki i grasz dobrze, wtedy oni są za tobą.
W czwartek Schaken zawita na De Kuip. - Mam to szczęście, że jako były zawodnik mam prawo zamówić dwa bilety, jestem z tego zadowolony. Przybywam więc, by przeżyć kolejną noc na De Kuip. To będzie bardzo trudne zadanie dla Feyenoordu. Ale wierzę, że się uda. Czy jestem fanatykiem? Jeśli strzelą gola, oczywiście, ale poza tym jestem tylko widzem.
Komentarze (0)