Już wcześniej było wiadomo, że to będzie trudne popołudnie, ale pierwsza bramka sc Heerenveen, przy której siedmiu graczy Feyenoordu nie zdołało zneutralizować dwóch zawodników z drużyny przeciwnej, sprawiła, że wyzwanie stało się ogromne. Drużyna Keesa van Wonderena grała bardzo defensywnie, co utrudniało przekształcenie posiadania piłki w znaczące szanse. Niemniej jednak, zespół Arne Slota wraca do Rotterdamu z trzema punktami.
- Sądząc po obrazie i danych z gry, to zwycięstwo było całkowicie zasłużone. Ale jeśli przegrywasz 1:2 dwadzieścia minut przed końcem, mogę sobie wyobrazić, że Heerenveen miało inne zdanie na temat wyniku. Co było decydującym czynnikiem? Właściwie to, co zawsze jest dla nas decydujące, a są to dwie rzeczy. Zawodnicy, którzy zaczęli i mogli grać przez cały mecz, nienawidzą przegrywać, tak samo jak ci, których zastąpiłem. Mamy też kilku naprawdę dobrych rezerwowych do wprowadzenia w mecz. Bez względu na okoliczności, my gramy do przodu - powiedział Slot.
Oczywiście Slot jest rozgoryczony przebiegiem meczu, ale jest też dumny z uporu swojej drużyny. - Strzelamy na 0-1, ale bramka nie zostaje uznana przez pozycję spaloną, a po tym nagle robi się 1-0 dla przeciwnika. Następnie dochodzimy do stanu 1-1 i jest to całkowicie nasza połowa, aż do kontry po rzucie rożnym, który to my wykonywaliśmy i mamy 2-1. Wtedy czas również staje się naszym wrogiem, ale nadal wnosimy wystarczająco dużo jakości i wytrwałości, aby zakończyć ten mecz na naszą korzyść.
Slot nie był bardzo krytyczny wobec tych dwóch straconych bramek. Według trenera Feyenoordu, może się zdarzyć, że nadziejesz się na kontratak, gdy spędzasz dziewięćdziesiąt procent czasu gry wywierając presję na przeciwniku, który gra dziesięcioma zawodnikami wokół własnego pola karnego.
- Ośmiu naszych zawodników biegło jak szaleni, żeby wszystkiemu zapobiec, a potem z powodu nieporozumienia, piłka dociera pod nogi nogi rywala. Nie wiem, czy był to przemyślany strzał, czy to był przypadek. Czasami takie sytuacje zdarzają się w sezonie.
Były to bardzo pracowite tygodnie, a teraz wielu zawodników ma tydzień odpoczynku, ale wielu z nich musi również grać na arenie międzynarodowej. - Kiedy patrzę na siebie, rzeczywiście odczuwam te 15 meczów w ciągu 63 dni. W zeszłym tygodniu mieliśmy normalny tydzień i wtedy zastanawiasz się, jak relaksująca może być praca trenera. To całkowicie inny świat, kiedy grasz dwa mecze w tygodniu. To nasz pierwszy wolny tydzień od dwóch i pół miesiąca, więc nie mogę się doczekać.
Komentarze (0)