Arne Slot ma już spore doświadczenie jako trener, ale ostatnie dni były dla niego nowe. Boss musiał przygotować swój zespół na pozostałe 35 minut Klasyku, który został dograny w środę po niedzielnym przerwaniu. - Podeszliśmy do tego jak do nowego meczu.
Takie podejście oznaczało również, że drużyna Feyenoordu spędziła noc z wtorku na środę w hotelu, jak to jest w zwyczaju w przypadku wielu meczów wyjazdowych. Slot zaplanował też spotkanie, omawiając na nim różne scenariusze. - Przeanalizowaliśmy z personelem wszystkie możliwości, jakie przeciwnik mógł wymyślić na dzisiaj.
Trener nie musiał motywować swojej drużyny, co pokazał przekonujący sposób, w jaki Feyenoord dokończył dzieła. - Czuliśmy bardzo mocno, że coś pięknego zostało nam odebrane w niedzielę. Po powrocie do Rotterdamu witały nas tysiące kibiców, ale trudno było się tym cieszyć, bo wtedy nie wiedzieliśmy, jak potoczy się reszta meczu.
Kiedy stało się jasne, że Feyenoord musi wrócić do Amsterdamu w połowie tygodnia na resztę meczu, Slot zauważył, że pozytywnie wpłynęło to na drużynę. - W zespole pojawiła się bardzo silna potrzeba, by znów tu wygrać. I niczego nie stracić. Podobała mi się ta niewzruszoność i osobowość chłopaków.
Wynik 0:4 zapewnił Feyenoordowi drugie najwyższe zwycięstwo nad Ajaksem we wszystkich rozgrywkach, po wygranej 1:6 w play-offach na De Meer w czerwcu 1960 roku. - To wiele znaczy, zwłaszcza biorąc pod uwagę bogatą historię Feyenoordu. Poza tym, to bardzo wyjątkowe wygrać tutaj dwa razy z rzędu.
Komentarze (0)