Ostatni sprint – trzy gole w ostatnich dziesięciu minutach – który Feyenoord wykorzystał przeciwko FC Emmen, nie zaskoczył trenera Arne Slota. - Często robiliśmy różnicę pod koniec meczu - analizował po wygranej 4:0.
Do momentu bramki Quintena Timbera, który otworzył wynik spotkania po godzinie gry, Feyenoord przeważał, ale bez efektu. - Pierwsza połowa nie była niczym szczególnym, ale przez 45 minut byliśmy na ich połowie. Rywal nie miał za wiele okazji, a my niemal cały czas byliśmy daleko od swojej bramki, to też czasami dodaje pewności siebie.
- Zwycięstwo jest najpiękniejszą i najważniejszą rzeczą, jeśli chodzi o to, jak się czujesz wieczorem i dzień po. Jeśli chodzi o drużynę to wciąż muszę się dużo nauczyć, kto gdzie powinien grać i jaki jest idealny skład. Na szczęście jeszcze za to nie zapłaciliśmy, bo zachowaliśmy już trzy czyste konta.
Dávid Hancko z pewnością zrobił dobre pierwsze wrażenie. Słowak zaczął na lewej obronie i popisał się asystą. Slot: - Gra agresywnie i ofensywnie, więc od razu widać było, że drużyna i publiczność go akceptują. Sebastian (Szymański - przyp. red.) również dobrze spisał się jako zmiennik, pracował niesamowicie ciężko.
Komentarze (0)