Feyenoord zdołał strzelić pięć goli przeciwko Vitesse, ale sc Heerenveen ta sztuka się nie udała. Ku rozczarowaniu trenera Arne Slota, który nie był zbyt zadowolony z występu swojej strony.
Największa różnica w stosunku do zeszłego tygodnia? - Wtedy graliśmy przeciwko drużynie, która chciała też grać i również próbowała naciskać - powiedział Slot, patrząc wstecz na zwycięstwo 5-2 nad Vitesse. - Tym razem wyszła drużyna, która masowo się broniła, chociaż i tak zdołaliśmy wypracować sobie kilka dogodnych sytuacji. Może było nawet lepiej niż tydzień temu, ale to nie doprowadziło do zdobycia bramki. Musisz stale znajdować odpowiedź na różny styl gry, z którym się spotykasz.
Slot był jednak zadowolony z tego, jak spisali się jego zawodnicy. - Zrobili to, czego od nich oczekuję. Drużyna, która tak mało ze sobą grała, przeciwko przeciwnikowi, który przez dziewięćdziesiąt minut kręci wokół własnej szesnastki i ma zawodników, którzy znakomicie radzą sobie z kontrami, trzeba po prostu umieć grać bardzo dominująco i oddawać bardzo mało okazji do kontr.
- Oczywiście, nie pochwalam tej straty punktów. Takie mecze wygrywaliśmy w zeszłym sezonie, zwłaszcza w końcowych fazach. Dzisiaj mieliśmy kilka doskonałych szans w ostatnim kwadransie, ale trudno o zwycięstwo, jeśli żadnej nie wykorzystujesz.
Kompaktowy styl gry Heerenveen sprawił, że napastnicy Feyenoordu - najpierw Danilo, a w ostatnich minutach Santiago Gimenez - praktycznie nie uczestniczyli w grze. - Ciężko jest napastnikowi grać, jeśli rywal stosuje takie ustawienie. Wtedy trzeba szukać okazji poprzez skrzydła. Pod tym względem, uważam że w zeszłym roku było o wiele lepiej niż teraz. Nie mam do nikogo pretensji i nie jest to zarzut, ale logiczna konsekwencja faktu, że na lewej obronie jest prawonożny zawodnik - powiedział Slot, mając na myśli Marcusa Pedersena.
- To, co należy poprawić, to przede wszystkim współpracę między skrzydłowym a obrońcą. Jeśli przeciwnik trzyma środek zamknięty, musisz wymyśleć coś z boku w pojedynku jeden na jednego lub dwóch na dwóch. Prawa strona pod tym względem funkcjonowała lepiej, niż lewa.
Slot słabszego wyniku nie chciał łączyć z upałami. - Nie uważam, żeby tempo tego meczu było jakieś szalone. Były przerwy na picie, dużo zmian i nie miałem wrażenia, że tempo spotkania było zabójcze. Tak naprawdę w końcowej fazie to na naszą korzyść przemawiało to, że przeciwnik był jeszcze bardziej zmęczony i wypracowaliśmy sobie kilka dogodnych okazji - podsumował Slot.
Komentarze (0)