Wraz z zbliżaniem się ostatniego etapu sezonu piłkarskiego, wzrasta zainteresowanie przyszłością klubu. W ostatnim czasie pojawiło się wiele plotek o planowanej przebudowie Feyenoordu. Niektórzy z ważnych graczy mogą odejść, więc w Maasgebouw spodziewa się wielu zmian w nadchodzącym oknie transferowym. Arne Slot skomentował to na piątkowej konferencji prasowej. Slot i jego sztab regularnie konsultują się z Dennisem te Kloese na temat sytuacji w Feyenoordzie.
- To zależy od tego, jak często się z nim kontaktujemy, ale robię to prawie co tydzień. Albo nawet codziennie. Wtedy rozmawiamy o przyszłości, ale nie wchodzimy w szczegóły finansowe: "Mamy tyle pieniędzy, a jeśli je wydamy, to tyle nam zostanie". Jeszcze nie doszliśmy do tego etapu. Ale do niego dojdziemy. Oczywiście na co dzień omawiamy rozwój, jaki widzę u naszych zawodników, zagrożenia, które dostrzega na rynku transferowym i możliwości, które tam się pojawiają.
Slot nie martwi się, że większość jego zawodników może odejść po sezonie. - Zawsze byłem trenerem, który nie przejmował się tym zbytnio. W Feyenoordzie często musieliśmy budować drużynę od podstaw. Kiedy tu przyjechałem, moim największym marzeniem było: niech Steven Berghuis zostanie. Wiem, że to nie poprawi mojej reputacji, mówiąc to po dwóch i pół roku. Ale to było moje największe marzenie, bo był najlepszym strzelcem i uczestniczył w prawie każdym golu. Odszedł i dostaliśmy za niego niewiele pieniędzy. Rok później prawie cała drużyna się rozpadła. A w poprzednim sezonie straciliśmy wielu graczy.
Trener wskazuje, że Feyenoord, jak każdy klub, liczy na wzmocnienie składu w oknie transferowym. - Wszystko zależy od tego, jaką masz wizję i jakich graczy jesteś w stanie pozyskać. Nie ma znaczenia, czy ja nadal będę trenerem, czy ktoś inny, czy Dennis nadal będzie dyrektorem technicznym, czy ktoś inny; Każdy chce mieć najlepszą możliwą kadrę. Widzieliśmy, co PSV zrobiło na rynku transferowym i spodziewamy się, że Ajax też znowu się wykaże. Wtedy wiesz, że musisz wzmocnić swoją drużynę, bo tracisz 10 punktów do lidera. PSV zajęło drugie miejsce w zeszłym roku i postanowiło znacznie poprawić swój skład. Numer 2 lub numer 3, bo jeszcze nie mamy pewności co do drugiego miejsca, też to zrobi w latem, żeby dogonić numer 1.
Mecz o 20 w niedzielę
Feyenoord spotka się z Heraclesem Almelo w niedzielę o godzinie 20:00. Niektórzy nie są zadowoleni z tego terminu i grania tak późno. Arne Slot był pytany o to podczas piątkowej popołudniowej konferencji prasowej. Slot zaczął od zaproponowania pomysłu wprowadzenia nowego dnia meczowego w Eredivisie. - Ktoś właśnie zapytał mnie o Romę. Po meczu u nas, zagrali w lidze w poniedziałek. Uważam, że to byłoby też ciekawe rozwiązanie dla holenderskich drużyn grających w pucharach.
- Zdaję sobie sprawę, że niedzielny wieczór nie jest najlepszym terminem dla kibica, który nie mieszka w Rotterdamie i musi przebyć długą drogę, a takich mamy wielu, zwłaszcza jeśli w poniedziałek czeka go praca. Sądzę jednak, że ten mecz został zaplanowany z uwzględnieniem tego, że jeszcze niedawno graliśmy w czwartek. Jestem zwolennikiem wieczornych meczów na De Kuip, ponieważ uważam, że atmosfera jest wtedy o wiele lepsza niż w meczu rozgrywanym w ciągu dnia.
- Ale najlepiej grać w sobotę wieczorem. Nasze pragnienie jest takie samo, ale nasz program zależy od tego, że jeśli występujemy w Europie w czwartek po zimowej przerwie, to wszystkie te mecze są przekładane na niedzielę. Chcielibyśmy mieć więcej czasu na przygotowanie się do meczów wyjazdowych, jeśli nadal gramy w pucharach. Niestety, burmistrzowie nie zgadzają się na to. Dlatego jeśli gramy na własnym stadionie i nadal jesteśmy w Europie, to gramy nieco później niż zazwyczaj.
- Jeśli nie grasz w Europie, to nie musisz się tym przejmować. Tylko szkoda ludzi, którzy przyjechali z dalszych miejsc niż Rotterdam. Co do atmosfery na stadionie, to dobrze się składa, że gramy wieczorem.
Problemy zdrowotne
Arne Slot niedawno zmagał się z wieloma problemami zdrowotnymi. Nie uczestniczył w kilku treningach, a nawet opuścił mecz z Almere City. Teraz szef wyjaśnił, co dokładnie go trapiło.
- Od dwóch miesięcy mam kaszel, który zdiagnozowano jako krztusiec. Nie wiem, czy to mądre, że się tym dzielę, bo nie konsultowałem się z lekarzem, ale to rzadka choroba. Nazywa się ją 100 dniowym kaszlem, bo trwa tyle czasu. Na początku była zakaźna, ale teraz już nie. Nie martwcie się, na początku też byłem w domu, więc nikogo nie zaraziłem.
Komentarze (0)