Arne Slot po meczu stwierdził, że pomimo remisu z Szachtarem Donieck, Feyenoord tak naprawdę przegrał. Rotterdamczycy zdominowali mecz, ale jak mają w zwyczaju, stracili pierwsi bramkę i znów musieli odrabiać straty. Niedługo potem o remisie zdecydowało trafienie Ezequiela Bullaude.
Slot jednak ze złością skierował się w stronę szatni po końcowym gwizdku. - Moim zdaniem, zawiedliśmy sami siebie. W pierwszej połowie byliśmy trochę zbyt zadowoleni z tego, że byliśmy lepsi. Jeśli jesteś lepszy, musisz to potwierdzić golem. Mieliśmy sporo szans, a przeciwnik...Byli może ze trzy razy pod naszą bramką i raz zamienili to na gola.
Przy odrobinie szczęścia Yaroslav Rakitskiy trafił do siatki, strzelając bramkę plecami w 79. minucie. - Jesteśmy w strefie i musimy atakować piłkę. Patrzę teraz na to trafienie i naprawdę nie powinno to mieć miejsca. Mats (Wieffer, red.) powinien bardziej konkretnie pokryć zawodnika i być gotowym, że ktoś może się pojawić. Sam rzut rożny też nie musiał być. Zatem mówimy o szczegółach, które mogłyby być lepsze, ale miały ogromny wpływ na mecz.
Feyenoord na stadionie w Warszawie był wspierany przez kilkuset kibiców. - Feyenoord ma fanów wszędzie. Wyjątkowe doświadczenie, że mimo pewnych okoliczności, wspierało nas tylu kibiców. I tak głośno.
Komentarze (0)