W przededniu domowego meczu z Go Ahead Eagles, Oussama Targhalline doznał urazu podczas treningu, który stawia pod znakiem zapytania jego dostępność do gry w najbliższych spotkaniach. Obecnie marokański pomocnik Feyenoordu nie jest jeszcze w stanie w pełni uczestniczyć w zajęciach na boisku, co jednak dało mu okazję do wzięcia udziału w klubowej podróży medialnej po Rotterdamie.
— Kibice Feyenoordu są znani w całej Europie jako jedni z najlepszych. Potrafią stworzyć niesamowitą atmosferę, zarówno na De Kuip, jak i podczas meczów wyjazdowych — mówi Targhalline, wyjaśniając, dlaczego zdecydował się na transfer właśnie do Rotterdamu. — Fantastycznie jest mieć za sobą tak oddanych fanów. Stade Océane to również piękny obiekt i to tam zaczynałem swoją profesjonalną karierę, ale klimat panujący na De Kuip jest naprawdę wyjątkowy.
Następnie piłkarz wraca wspomnieniami do czasów dzieciństwa i nauki w prestiżowej Akademii Mohammeda VI w Maroku, która słynie z surowej dyscypliny i wysokiego poziomu szkolenia.
— Codziennie wstawaliśmy o wpół do piątej rano i szliśmy na pierwszy trening. Zaraz po nim udawaliśmy się do szkoły, a potem mieliśmy obiad i drugi trening. Dopiero wieczorem oddawano nam telefony, byśmy mogli skontaktować się z rodziną. To była bardzo dobra akademia — jedna z najlepszych w Afryce. Początki były trudne, bo miałem zaledwie dziesięć lat. Tęskniłem za domem, ale z czasem przyzwyczaiłem się do rytmu dnia i zyskałem wielu przyjaciół — wspomina.
Targhalline podkreśla, jak wiele musiał poświęcić, by osiągnąć obecny poziom. — Graliśmy mecze głównie w weekendy. Gdy rozgrywaliśmy spotkanie u siebie w sobotę, mogliśmy odwiedzić rodzinę w niedzielę. Niektórzy chłopcy zostawali w akademii, bo ich domy były zbyt daleko. Ja miałem nieco łatwiej, bo akademia znajduje się w Salé, a ja pochodzę z Casablanki — to niedaleko. Po meczach mogłem wrócić na chwilę do domu, a latem spędzaliśmy cały miesiąc z rodzinami na wakacjach.
Starcie z Feyenoordem w barwach Marsylii
Jeszcze jako zawodnik Olympique Marsylia, Targhalline miał okazję zagrać przeciwko Feyenoordowi w półfinale Ligi Konferencji Europy.
— To był świetny mecz, Feyenoord miał wtedy bardzo mocny zespół. Szkoda, że nie udało nam się wygrać, ale teraz gram właśnie dla Feyenoordu, więc mogę patrzeć na tamto doświadczenie z uśmiechem. Największe wrażenie zrobiła na mnie atmosfera na stadionie. Kibice stworzyli coś niesamowitego. Już podczas pierwszego meczu na De Kuip czuć było ogromne wsparcie z trybun. Moi koledzy z Marsylii również byli pod ogromnym wrażeniem – wspomina z uśmiechem.
Brązowy medal olimpijski
W ubiegłym roku 22-letni obecnie zawodnik reprezentował Maroko podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, gdzie wraz z kadrą sięgnął po brązowy medal.
— To było wyjątkowe przeżycie. Na trybunach było wielu marokańskich kibiców, co sprawiło, że czuliśmy się niemal jak u siebie. Zagraliśmy bardzo dobrze i mimo że nie sięgnęliśmy po złoto, jesteśmy dumni z brązowego medalu. Mam z tych igrzysk wiele cudownych wspomnień — i jestem pewien, że zostaną ze mną na całe życie.
Komentarze (0)