Mitchell te Vrede, po przejściu z Excelsioru w 2012 roku, wystąpił w 44 meczach pierwszej drużyny Feyenoordu. Aktualnie pozostaje bez klubu, po okresie gry w różnych zespołach na Bliskim Wschodzie. W wywiadzie dla Voetbalflitsen, napastnik wspomina czas spędzony w Rotterdamie i wspaniałe momenty, które tam przeżył.
- Oczywiście, przyjście jako młody chłopak do Feyenoordu to coś wyjątkowego. Możliwość noszenia logo i koszulki Feyenoordu jest wspaniała. Myśląc o tym, to cudowne chwile, gdy De Kuip skanduje twoje imię. Oczywiście, miałem przed sobą dobrego napastnika, Graziano Pelle, ale kiedy on otrzymał czerwoną kartkę, ja dostałem swoje szanse - rozpoczyna Te Vrede.
- Prawda jest taka, że podoba ci się to tylko, gdy patrzysz na to z dystansu czasowego. Ale do tego momentu jesteś tak zajęty pragnieniem występu, pragnieniem bycia lepszym.
Kibice również pomogli Te Vrede w pełnym wykorzystaniu czasu spędzonego w Feyenoordzie. - Muszę przyznać, że cieszyłem się z każdej bramki, którą zdobyłem na De Kuip. To pełne oddanie się, wiedząc jak publiczność reaguje. A kiedy robisz to na stadionie, gdzie skandowane jest twoje imię, czujesz ciarki na plecach.
Te Vrede nadal uważnie obserwuje mecze Feyenoordu i zwrócił uwagę, że zespół z Rotterdamu ma teraz trzech napastników, ponieważ Santiago Gimenez ostatecznie pozostał w drużynie. - Bardzo dobrze, że zostaje. Raczej nie powinniśmy się o niego martwic, ale na pewno musi być czujny. Dlatego uważam, że to pozytywna sytuacja. Wszystkie wielkie zespoły mają kilku dobrych napastników. Myślę więc, że to tylko podniesie poziom gry.
Teraz przed Feyenoordem rywalizacja z topowymi zespołami i napastnikami w Lidze Mistrzów. - Oczywiście, losowanie było trudne. Ale przypomnijmy sobie, że kilka lat temu podobnie postrzegano Ajax; trudna grupa, lecz patrz, jak dobrze sobie poradzili. Miejmy nadzieję, że Feyenoord osiągnie coś podobnego.
Komentarze (0)