Po trudnych miesiącach w Eredivisie pod wodzą Briana Priske cele Feyenoordu zaczęły się stopniowo zmieniać. Na początku roku ambicją było zajęcie drugiego miejsca, jednak teraz dyrektor Dennis te Kloese przyznaje, że trzecia pozycja również będzie satysfakcjonującym wynikiem. Czy to realistyczny cel w oczach Robina van Persiego?
— Biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znajdujemy, myślę, że to logiczny cel — stwierdza Van Persie podczas konferencji prasowej. — Oczywiście są inne drużyny, które również o to walczą, ale patrząc z perspektywy Feyenoordu, trzecie miejsce jest rozsądne. Mam nadzieję, że uda nam się je osiągnąć, bo to ważne dla klubu. Zamierzamy dać z siebie wszystko i myślę, że to naturalne, że tak mówię.
Oczekiwania kibiców
Część fanów chciałaby, aby drużyna otwarcie mierzyła wyżej.
— Ma to związek z ostatnimi latami, kiedy Feyenoord przyzwyczaił swoich kibiców do sukcesów. To coś, co musimy pielęgnować, ale naturalnym następstwem dobrego okresu jest wzrost oczekiwań. Wszyscy się rozwijamy, ale perspektywa klubu może się różnić od perspektywy kibiców. Jeśli pojawia się rozczarowanie, trzeba umieć dostosować swoje cele do rzeczywistości — tłumaczy Van Persie.
Mimo to szkoleniowiec nie ukrywa, że walka o pierwsze miejsce w tym sezonie jest poza zasięgiem.
— Oczywiście, że chcielibyśmy być na szczycie, ale to po prostu nierealne w nadchodzących miesiącach — mówi stanowczo. — Dla mnie i dla zawodników nie jest to problem. Takie są realia futbolu. Doświadczyłem tego choćby w Arsenalu – w marcu było już jasne, że walczymy o drugie lub trzecie miejsce, więc po prostu trzeba było to zrobić.
We wtorkowym meczu z Interem zabrakło Igora Paixão, co otworzyło drzwi do debiutu Aymena Slitiego w podstawowym składzie Feyenoordu. Robin van Persie, który miał okazję pracować z tym "klasycznym" lewoskrzydłowym już w jego młodzieńczych latach, nie ukrywał entuzjazmu wobec jego występu. Jak szkoleniowiec wspiera młodego zawodnika w tym kluczowym momencie jego kariery?
— Myślałem o tym dużo wcześniej — przyznał Van Persie podczas konferencji prasowej na De Kuip. — Jak podejść do zawodnika, który staje przed tak ważnym wyzwaniem? Celowo podszedłem do tego lekko. Znam Aymena osobiście od kilku lat i wiem, jak do niego trafić. W jego przypadku kluczowe jest, aby czuł swobodę na boisku. Jeśli nie ma w głowie zbyt wielu zbędnych myśli, prezentuje swoją najlepszą formę.
Van Persie podkreśla, że Sliti to typ skrzydłowego, który nie potrzebuje zbyt wielu instrukcji taktycznych.
— Nie można go przytłoczyć analizami i schematami. To klasyczny lewoskrzydłowy, który chce mijać rywali, dośrodkowywać i ciężko pracować. Dla niego liczy się radość z gry. W jego przypadku mniej znaczy więcej, dlatego celowo nie analizowaliśmy jeszcze nagrań z jego występów. Na to przyjdzie czas później. Teraz najważniejsze, żeby mógł cieszyć się tym wyjątkowym tygodniem i skupić na tym, co robi najlepiej.
Czy sytuacja Slitiego przypomina to, co Van Persie sam przeżywał jako młody piłkarz? — Oczywiście. Gdy miałem 18 lat, doskonale wiedziałem, co się wtedy dzieje w głowie młodego zawodnika. W tym wieku skupiasz się głównie na sobie, na własnym rozwoju, i to jest zupełnie naturalne. Każdy ma do tego prawo.
Na prawej stronie Feyenoord ma innego utalentowanego skrzydłowego – Anisa Hadj Moussę. Van Persie nie ukrywa, że ten profil gracza jest niezwykle istotny dla filozofii gry zespołu.
— Tak właśnie chcemy grać. Skrzydłowi są kluczowym elementem naszego stylu i muszą mieć swobodę w kreowaniu akcji. Uwielbiam widzieć zawodników, którzy podejmują ryzyko. Ludzie, którzy znają mnie lepiej, wiedzą, że nigdy nie będę karał skrzydłowego za nieudany drybling. Jeśli dziewięć razy coś się nie uda, chcę, żeby podjął próbę po raz dziesiąty.
Komentarze (0)