FC Utrecht przegrał pierwszy mecz w sezonie. Feyenoord okazał się zbyt mocny dla gospodarzy niedzielnej konfrontacji. W spotkaniu zagrał uznawany za legendę klubu z De Kuip, Jens Toornstra.
- Szkoda, że seria zwycięstw dobiegła końca, ale wydaje mi się, że patrząc wstecz na mecz, Feyenoord wygrał zasłużenie. Mają taką jakość, że potrafią grać dobrze nawet w momencie, gdy mocniej naciskaliśmy. Nie stworzyli sobie może wielu okazji bramkowych, ale była odczuwalna pewna kontrola, którą mieli nad grą - rozpoczyna Toornstra rozmowę z Voetbal International.
- W drugiej połowie celem jest jak najdłuższe utrzymanie wyniku 0:1, by mecz pozostał otwarty. Jednak rzeczywistość przynosi bramkę na 0-2 zdecydowanie za szybko. Przez ostatnie pół godziny robisz co w twojej mocy, i niemal się udaje. Dla nas to było jednak niewystarczające. Zdajesz sobie sprawę, że takie sytuacje mogą mieć miejsce przeciwko czołowym zespołom. Uważam, że Feyenoord jest zasłużonym zwycięzcą, a dla nas kluczowe jest, abyśmy nadal szli naprzód.
Feyenoord odnosi piąte zwycięstwo z rzędu. - Widoczne jest, że zespół zaczyna się rozkręcać i coraz łatwiej przychodzą im zwycięstwa. Udało nam się przycisnąć ich w ostatnich trzydziestu minutach, ale nie zdołaliśmy stworzyć sobie wielu okazji. Trochę pechowo. Czy byłem zawiedziony, że nie dostałem szansy gry od początku? Oczywiście, ale sądzę, że tak samo czuł każdy obok mnie na ławce rezerwowych. Chcesz występować w takich meczach, więc musisz to udowodnić, gdy dostajesz szansę jako rezerwowy.
Toornstra rozpoczął mecz na ławce rezerwowych Feyenoordu i został przywitany oklaskami przez kibiców z Rotterdamu podczas wchodzenia na boisko. - To przyjemne, gdy otrzymujesz i odczuwasz uznanie. To mi się podoba. Jak oglądam mecze Feyenoordu? Zwłaszcza jako fan futbolu. Ogólnie rzecz biorąc, cieszy widok, gdy holenderski klub odnosi sukcesy. Feyenoord jest dla mnie szczególnie wyjątkowy, ale przede wszystkim jestem kibicem. Miło jest widzieć ich dobre wyniki, choć tego dnia było mi szkoda.
Komentarze (0)