Feyenoord odniósł wczoraj wieczorem pewne zwycięstwo 4:1 nad Rijnsburgse Boys w 1/8 finału Pucharu Holandii. Jak każdy mecz pucharowy, tak i ten zakończył się radością jednej drużyny i rozczarowaniem drugiej. Tym razem drużyna Rijnsburgse Boys pożegnała się z turniejem, ale mimo porażki z podniesioną głową wspomina swoją niezwykłą pucharową przygodę.
Po zakończeniu spotkania przed kamerami ESPN pojawił się trener Rijnsburgse Boys, René van der Kooij. Mimo porażki, szkoleniowiec nie krył dumy ze swoich podopiecznych. - Ogromny komplement dla mojego zespołu – podkreślił.
Koniec pięknej przygody
Dla Rijnsburgse Boys pucharowa bajka dobiegła końca na etapie 1/8 finału. W zeszłym roku René van der Kooij, będąc trenerem Herculesa, sensacyjnie wyeliminował Ajax na tym samym etapie rozgrywek. Jednak tym razem wynik nie był tak korzystny. - Nie należy tego porównywać – zaznaczył trener. - Jestem teraz szkoleniowcem innej drużyny i gramy przeciwko innemu przeciwnikowi. Jedyne, co łączy te sytuacje, to fakt, że po raz kolejny znaleźliśmy się w gronie szesnastu najlepszych zespołów.
Mieszane uczucia
Mecz wywołał w trenerze mieszane uczucia. - Zaczęliśmy źle, co wzbudziło obawę, że wynik może być jeszcze bardziej dotkliwy. Jednak później pokazaliśmy, że potrafimy walczyć i rywalizować na wysokim poziomie. Zawsze powtarzałem: musimy przetrwać pierwsze dwadzieścia minut. Niestety, nie udało nam się tego zrealizować, a różnica w jakości była wtedy widoczna.
Pomimo trudnego początku Van der Kooij wierzy, że losy meczu mogły potoczyć się inaczej. - Gdybyśmy wykorzystali nasze dwie pierwsze sytuacje, a Feyenoord ich nie wykorzystał, mielibyśmy zupełnie inny mecz. Różnica mogła się zacierać, ale tak się nie stało.
Zaskoczenie i strategia
Zespół Rijnsburgse Boys miał nadzieję zaskoczyć rywala, ale Feyenoord dominował w pierwszej fazie spotkania. - Z perspektywy czasu powinniśmy byli wywrzeć większy pressing, bo Zerrouki zbyt często pozostawał niepilnowany – przyznał trener. - Kiedy zaczęliśmy lepiej kryć, ich przewaga przestała być tak wyraźna. W końcówce meczu rzuciliśmy wszystko na jedną kartę i gra naprawdę się wyrównała.
Van der Kooij zaznaczył, że psychologiczny wpływ szybkich dwóch goli dla Feyenoordu był odczuwalny. - Kiedy po sześciu minutach przegrywasz 0:2, to odbija się na mentalności zawodników. Dlatego jestem pełen uznania, że potrafili się podnieść, zdobyć bramkę i stworzyć sytuacje na 3:2. Gdybyśmy je wykorzystali, wynik mógł być inny. Niestety, tak się nie stało.
Wszystko albo nic
Trener Rijnsburgse Boys nie boi się ryzyka. W drugiej połowie jego zespół grał agresywnie i ofensywnie, nie oglądając się na możliwy wynik. - Wynik 1:4 nie robi już różnicy. Do 80. minuty polowaliśmy na gola na 2:3. Zagraliśmy jeden na jednego w obronie i wystawiliśmy czterech napastników. Nie przejmowałem się, że stracimy kolejną bramkę – skupialiśmy się na ataku. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby wrócić do gry.
Komentarze (0)