Ricky van Haaren opuścił Feyenoord latem 2012 roku. Dziesięć lat później, po wielu wędrówkach, pomocnik wrócił do Rotterdamu, gdzie odpowiada teraz za nowych zawodników. Były zawodnik poruszył ten temat w najnowszym wydaniu klubowego magazynu. Kiedy zobaczył wakat, natychmiast był entuzjastycznie nastawiony. Van Haaren już rok wcześniej pomógł Frederikowi Aursnesowi znaleźć dom w Rotterdamie.
- Na przykład na Słowacji i w Polsce musiałem sam szukać domu. Na pierwsze tygodnie zorganizowano hotel, ale potem musiałem sam to rozgryźć. Nie wiedziałem, jak to działa w tych krajach, ale w końcu musisz zrobić coś sam, w przeciwnym razie zostaniesz w hotelu. A wtedy automatycznie ciężko w pełni skupić się tylko na piłce.
- Zasadniczo nowi zawodnicy mogą dzwonić do mnie w dzień i w nocy. W ten sposób mogą skoncentrować się głównie na piłce nożnej. Czasami po prostu fajnie jest pomóc. Na przykład, dla mnie wyjątkowym przeżyciem było spędzenie tygodnia w towarzystwie ojca Igora Paixão i agentów.
- Kiedy sam Igor musiał wrócić do Brazylii po wizę, ja z jego świtą zostałem w Holandii, żeby obejrzeć ewentualne domy dla Igora i wszystko załatwić. Byli bardzo zadowoleni, że jako klub we wszystkim ich wspieraliśmy. To uznanie daje wiele satysfakcji.
Komentarze (0)