W Feyenoordzie dzieje się ostatnio bardzo wiele, zwłaszcza w kontekście intensywnego terminarza i wymagających meczów, jakie czekają drużynę. Pomimo tego, w piątkowy poranek Willem van Hanegem oraz Wessel Penning znaleźli chwilę spokoju na De Kuip, by nagrać swój podcast. Patrząc na murawę stadionu, wspominali środowy mecz i z niecierpliwością oczekiwali zbliżającego się starcia w Amsterdamie.
Van Hanegem już od pierwszych minut spotkania dostrzegł, że coś poszło nie tak. - Lewy obrońca od razu pobiegł w złym kierunku. W normalnej sytuacji wracasz spokojnym krokiem, ale on po prostu odszedł, jakby nie było żadnego zagrożenia. Pomyślał, że może posłać tak efektowne podanie jak ostatnim razem, ale to nie jest tak proste. Kiedy widzę, jak niektórzy zawodnicy się zachowują, zaczynam odczuwać zmęczenie. Z drugiej strony, prawy obrońca przynajmniej daje z siebie wszystko – ocenił legendarny pomocnik.
Prowadzący podcast, Wessel Penning, zapytał Van Hanegema, czy wierzy w zespół przed niedzielnym pojedynkiem w stolicy. - To zupełnie inny mecz. Nie ma powodu, by zakładać porażkę. Już od pierwszych minut można zobaczyć, w jakim kierunku potoczy się spotkanie. Nie ma znaczenia, kto usiądzie na ławce rezerwowych – w zeszłym tygodniu zespół wykonał świetną pracę, ale tym razem powinien był rozpocząć w ten sam sposób. Niektórzy myśleli, że będziemy grać efektowny futbol, ale to nie zawsze się sprawdza – zaznaczył Van Hanegem.
Ekspert zwrócił również uwagę na występ Nieuwkoopa, którego zachowanie na boisku ocenił jako zbyt pasywne. - Prawy obrońca od razu schodził do środka, przez co prawa strona była cały czas odsłonięta. Mitchell Bakker mógł dzięki temu swobodnie podawać piłkę bez presji. W takiej sytuacji jeden z pomocników powinien go asekurować, ale tego zabrakło. Nieuwkoop powinien był natychmiast zareagować i przywołać któregoś z kolegów do wsparcia. Jeśli ta luka zostanie skutecznie zamknięta, przeciwnik nie będzie miał szans, by swobodnie ją wykorzystać – ocenił były piłkarz.
Ikona Feyenoordu odniosła się także do kwestii kontuzji w zespole, które budzą jego niepokój. - Kiedy Gimenez opuszczał boisko, pomyślałem: 'To koniec, on już nie wróci'. Możliwe, że robi to na wszelki wypadek, ale to niepokojący sygnał – przyznał Van Hanegem. Jego zdaniem równie poważnym problemem jest sytuacja bramkarza Feyenoordu, Justina Bijlowa. - Wszyscy wiemy, że to świetny golkiper, ale mam wrażenie, że presja zaczęła na niego negatywnie wpływać. Trzymał się dzielnie, ale widać było, że nie czuje się komfortowo. Na początku meczu miewał dziwne momenty, wychodził bardzo nerwowo, a teraz stara się zachowywać ostrożniej. Mam jednak wątpliwości, czy to odpowiednia strategia – ocenił.
W końcowej części rozmowy Van Hanegem skomentował również spekulacje dotyczące przyszłości trenera, które – jego zdaniem – nie służą drużynie. - Myślę, że ta cała sytuacja ma negatywny wpływ na zespół. Możliwe, że są zawodnicy, którzy mają nadzieję na odejście trenera. Być może nawet wiedzą o tym nawzajem, co może mieć wpływ na atmosferę w szatni. Wciąż mam wrażenie, że to odgrywa pewną rolę. Mimo wszystko, jeśli drużyna będzie w dobrej formie, w niedzielę może spokojnie wygrać. Można też pokonać PSV – nie są aż tak mocni, jak myślą – podsumował Van Hanegem w podcaście Willem & Wessel.
Komentarze (0)