Willem van Hanegem spędził miło niedzielne popołudnie, ale nie był zadowolony z występu Feyenoordu. PSV zorganizowało specjalne wydarzenie, podczas którego legendy obu klubów zostały zaproszone do wspólnego oglądania meczu. W gronie obecnych na stadionie Philipsa znaleźli się m.in. De Kromme oraz Ben Wijnstekers.
- Ludzie bardzo o mnie zadbali. Całość była świetnie zorganizowana – przyznał Van Hanegem w świątecznym podcaście dla Algemeen Dagblad. – Wijnstekers chciałby zorganizować coś podobnego w Feyenoordzie, ale nie sądzę, żeby na De Kuip było na to miejsce. Wśród gości znaleźli się także Ed de Goeij, Van den Kerkhof, Hans van Breukelen i Jaap de Groot.
Mimo przyjaznej atmosfery, nastrój Van Hanegema zmienił się wraz z rozpoczęciem meczu. – To wyglądało jak stado kurczaków biegających bez ładu i składu. Brakowało Hwanga, który wprowadzał porządek w grze. Gdy już zagrano dobrą piłkę, zawodnicy nawet nie zauważyli, że mają miejsce do rozegrania. Po prostu tego nie widzieli.
Legenda Feyenoordu ostro oceniła grę środka pola swojego klubu. W szczególności Quinten Timber wypadł słabo. – Nasz kapitan był naprawdę kiepski. Niepotrzebnie forsował akcje, strzelał z dystansu, a piłka leciała dwadzieścia metrów obok. W takich momentach myślę: po prostu graj w piłkę tak, jak potrafisz. Ale najwyraźniej to już niemożliwe.
Van Hanegem nie szczędził również uwag na temat Hwanga: – Muszę przyznać, że na początku mnie denerwował. Czasem wydawało się, że myśli, iż jest jedynym piłkarzem na boisku, ciągle coś wskazując. Myślałem wtedy: czy oni naprawdę tego nie widzą? Jednak, gdy go brakuje, pojawia się problem. W takich meczach bardzo za nim tęsknią.
Wzloty i upadki Feyenoordu
Według Van Hanegema, Feyenoord w 2024 roku prezentował skrajnie różną formę. – Były mecze, w których grali świetnie, jak to zwycięstwo nad Benfiką na wyjeździe. Nigdy wcześniej tam nie wygraliśmy, a udało się to w wielkim stylu. To było wyjątkowe. Ale za każdym razem, gdy kończysz taki mecz, okazuje się, że przed tobą jeszcze wiele do poprawy. Zbyt często widzieliśmy słabe występy.
Rok 2024 bez wielkich zachwytów
Van Hanegem nie chce mówić o 2024 roku jako wyjątkowym dla Feyenoordu. Jego zdaniem stracone punkty w meczach z teoretycznie słabszymi przeciwnikami przyćmiewają największe sukcesy. – Sugerowanie, że wynik 6:0 z Ajaksem to punkt kulminacyjny, jest błędem. Nie dostajesz za to więcej punktów. To była świetna zabawa, ale nic poza tym.
Jeśli chodzi o wybór piłkarza roku, Van Hanegem wskazuje na Gernota Traunera. – Hancko wcale nie grał tak wyjątkowo. W zeszłym roku też nie byłem pod wrażeniem. Na początku był świetny jako lewy obrońca, ale potem już nie. Trauner to inna historia – nie jest może wybitnym graczem, ale daje drużynie stabilność. Kiedy go brakuje, od razu to widać.
Komentarze (0)