Willem van Hanegem ponownie krytykuje Santiago Gimeneza w swoim felietonie dla Algemeen Dagblad. Najlepszy strzelec Feyenoordu nie wykorzystał rzutu karnego w meczu z FC Twente, utrzymując wynik 0-0 na De Kuip. De Kromme widzi jednak jedną zaletę.
Gościem specjalnym na De Kuip był w niedzielę, József Kiprich, który w przeszłości raz po raz strzelał z rzutów karnych. Van Hanegem oczywiście spotkał się ze swoim byłym podopiecznym. - Byłem na De Kuip, ponieważ mogłem ponownie uścisnąć dłoń Kipricha. W końcu przyjechał, a Feyenoord w taki dzień nie strzela karnego. Kiprich nigdy nie pudłował z 11 metrów, Santiago Giménez nie jest najwyraźniej takim specjalistą, delikatnie mówiąc. Po wymęczonej wygranej z Vitesse pisałem tydzień temu, że Giménez w takiej formie staje się pewnym problemem.
- Oczekuję od niego więcej, niż to co pokazuje w ostatnich tygodniach. Nie jestem psychologiem, nie wiem o co chodzi, ale od jakiegoś czasu nie ma tej 'ostrości' w jego grze. Widziałem jedną ładną akcję z boku boiska, przed przerwą. Poza tym wiele poszło nie tak.
- To, że sprawy nie idą dobrze, ma jedną zaletę: ludzie, którzy przewracali się nawzajem, pytając, czy zamierza odejść i kiedy, na szczęście przez jakiś czas będą siedzieć cicho. Giménez musi być również świadomy jednej rzeczy. Gdzie w Europie kibice będą go dopingować, gdy zmarnuje okazje? Albo gdy po raz drugi spudłuje rzut karny? W Rotterdamie ma luksusową pozycję. Nawet teraz nikt w klubie nie mówił głośno, że w razie kolejnego karnego powinien odpuścić. To, że tak bardzo go kochają, naprawdę nigdzie tego nie znajdzie.
Van Hanegem uważa jednak, że napastnik wkrótce odzyska formę. - Oczywiście, że wkrótce znów strzeli gola, czemu nie? Ale to był bardzo ważny rzut karny. Teraz FC Twente jest blisko, a było można odskoczyć. Mówiłem to już wcześniej: Feyenoord nadal nie jest super bogaty, więc drugie miejsce jest koniecznością w tym sezonie. To przełoży się na osiem meczów Ligi Mistrzów i co najmniej 50 milionów euro - podsumował De Kromme.
Komentarze (1)
Norbi
Zgadzam się, właśnie o to chodzi.