Feyenoord zakończył pierwszą połowę sezonu rozczarowującą porażką 0:3 z PSV. Był to symboliczny finał niestabilnego okresu, w którym zespół z Rotterdamu przeplatał momenty triumfu z niepowodzeniami. Drużyna Briana Priske zakończyła rundę jesienną z dorobkiem 35 punktów, o cztery mniej niż rok wcześniej. W Lidze Mistrzów Feyenoord radził sobie lepiej, zdobywając cztery punkty więcej niż w poprzednim sezonie. Mimo to, obawy związane ze słabą skutecznością oraz licznymi kontuzjami wciąż pozostają aktualne.
- PSV pokazało w ostatniej kolejce, kto jest najsilniejszym klubem w Eredivisie – z tym zgodzą się wszyscy – pisze Willem van Hanegem w swoim felietonie dla Algemeen Dagblad. - Byłem na Philips Stadion i widziałem ludzi przekonanych, że PSV jest bardzo mocne. Moim zdaniem PSV nie musiało nawet grać na pełnych obrotach, by łatwo wygrać. Feyenoord był po prostu bardzo słaby.
- Nie wiedzą, co robić z piłką, ani co robić bez niej. Największy problem leży w środku pola. Quinten Timber zagrał swój najsłabszy mecz w sezonie, Antoni Milambo niemal w każdej sytuacji podejmował błędne decyzje, a Ramiz Zerrouki grał w ślimaczym tempie. Feyenoord przegrał w tym sezonie w Eredivisie dwa mecze: z Ajaksem u siebie i z PSV na wyjeździe. To się zdarza, ale w obu przypadkach można było tego uniknąć.
Szczególnie odczuwalny był brak koreańskiego pomocnika In-Beoma Hwanga. - W meczu z PSV widziałem Feyenoord z lata, kiedy Hwanga jeszcze nie było w drużynie. Wtedy zespół stracił szansę na walkę o główną nagrodę, notując serię remisów z niżej notowanymi drużynami Eredivisie. Oczywiście, można się spierać, czy wszystko zależy od jednego zawodnika. Rozumiem to, bo choć uważam Hwanga za dobrego gracza, to nie jest on przecież na poziomie światowej czołówki.
- I wciąż słyszę Priske, który powtarza, że jego zespół robi postępy – kontynuuje Van Hanegem. - Mówi o wzroście siły fizycznej i intensywności. Ale jeśli chodzi o piłkę nożną, zespół musi wreszcie zacząć grać do przodu. To ciągłe podawanie piłki z tyłu między obrońcami to już przesada. Jeśli plan gry nie działa, trzeba przyjąć bardziej oportunistyczne podejście. Nie warto uparcie trzymać się schematów, które tego dnia po prostu nie mają szans zadziałać.
Komentarze (0)