Po dołączeniu do Feyenoordu, Brian Priske musiał podjąć trudną decyzję: kto zostanie pierwszym bramkarzem? Wybór padł na Timona Wellenreuthera, który niedawno przedłużył swoją umowę i przez dwa kolejne sezony udowodnił, że jest solidnym zastępcą dla wówczas kontuzjowanego Justina Bijlowa. Voetbal International wyjaśniło w poniedziałek przyczyny, dla których Priske zdecydował się na takie rozwiązanie.
- Priske ogłosił swoją decyzję podczas krótkiej rozmowy z oboma bramkarzami - napisał Martijn Krabbdendam, obserwator klubu, na stronie internetowej swojego pracodawcy. - Choć publicznie nie wyjaśniał tej decyzji, wewnątrz Feyenoordu panuje przekonanie, że duński trener uważa Wellenreuthera za lepszego zarówno w treningu, jak i w relacjach z zespołem.
Początkowo wydawało się, że decyzja ta będzie korzystna dla wszystkich, gdyż Bijlow był gotów na przejście do Southampton. Jednak po niepowodzeniu z powodu różnicy opinii dotyczącej jego starej kontuzji nadgarstka podczas badań medycznych, musiał zmienić plany i zaakceptować rolę drugiego bramkarza. Podchodzi do tej roli z profesjonalizmem, tak jak wcześniej robił to Wellenreuther.
— Tymczasem Bijlow zrobiłby dobrze, pozostając czujnym — pisze dalej Krabbendam. - Wellenreuther teraz dostrzega różnicę między rolą pierwszego a drugiego bramkarza Feyenoordu. Jest pod szczególną obserwacją. Niemiec, który wcześniej rzadko popełniał błędy, nie zachował czystego konta w meczach z PSV, Willem II, Bayerem Leverkusen i NEC na początku sezonu. Jednocześnie swoimi znakomitymi interwencjami przyczynił się do wygranej Feyenoordu nad Gironą. To nie oznacza, że jego pozycja w pierwszym składzie jest zagrożona, ale jest świadomy, że nie może pozwolić sobie na zbyt wiele pomyłek.
Andreev przyszłym pierwszym bramkarzem
Zazwyczaj mało uwagi poświęca się trzeciemu bramkarzowi, Plamenowi Andreevowi, który dołączył do zespołu tego lata, jednak Bułgar wyróżnia się na treningach. - W Feyenoordzie są na tyle przekonani o jego talencie, że uważają go za przyszłego pierwszego bramkarza - stwierdził Krabbdendam.
Komentarze (0)