Wim Kieft staje w obronie Robina van Persiego, komentując styl gry, jaki Feyenoord prezentuje w ostatnich tygodniach. Były piłkarz PSV w swojej kolumnie w De Telegraaf przyznaje, że sam również ceni ofensywny i atrakcyjny futbol, ale podkreśla, że Van Persie objął drużynę w trudnym momencie — w połowie sezonu.
- Niektórzy reagują teraz zbyt nerwowo, bo Van Persie jeszcze nie sprawił, że Feyenoord gra bardzo ofensywnie - pisze Kieft. - Słychać głosy: ‘Przecież obiecywał, że będzie grać ofensywnie!’ — ale trzeba wziąć pod uwagę kontekst. Van Persie został zatrudniony wcześniej, niż planowano, ponieważ klub chciał jeszcze powalczyć o trzecie miejsce. Teraz, gdy udało się je zdobyć, celem stała się nawet druga lokata.
Według Kiefta na tym etapie sezonu najważniejsze są wyniki, a nie styl gry. - To dzięki rezultatom, jakie osiągnął, Feyenoord wciąż liczy się w walce o najwyższe lokaty. Nie wszystko musi wyglądać pięknie, zwłaszcza w końcowej fazie rozgrywek. Jeśli Van Persie zakończy sezon na trzecim miejscu, będzie to dobry wynik. Jeśli uda mu się wywalczyć drugą pozycję — to będzie jeszcze większy sukces. Wtedy, podczas przygotowań do nowego sezonu, będzie mógł w pełni skoncentrować się na kształtowaniu stylu gry drużyny.
62-letni ekspert zwraca też uwagę, że sytuacja Van Persiego nie powinna być porównywana do pracy Francesco Fariolego w Amsterdamie. - Farioli miał do dyspozycji cały sezon, by wdrożyć swój pomysł na grę — i wciąż nie wszystko działa. Oczekuje się od niego ofensywnego, efektownego futbolu, ale czasem trzeba skupić się na krótkoterminowych celach. Ajax musiał najpierw wrócić do czołówki Eredivisie. Nie można zapominać, z jakiego punktu ten klub zaczynał.
Komentarze (0)