Timon Wellenreuther przeżył niezapomniany wieczór. Chociaż bramkarz nie był bezbłędny w ostatnich tygodniach, to w meczu z Gironą popełnił kolejny błąd, skutkujący rzutem karnym. Na szczęście, tym razem niemiecki bramkarz obronił strzał z jedenastki, co pozwoliło Feyenoordowi pozostać w grze, a ostatecznie wygrać 3-2.
- To był niesamowity wieczór. Obie drużyny zagrały dobrze. Mieliśmy wiele okazji do zdobycia bramek, podobnie jak Girona. Jestem bardzo dumny z zespołu, że po stracie bramki na 0-1, potrafiliśmy wrócić do gry i wygrać. Nawet przy wyniku 2:2 pokazaliśmy naszą siłę charakteru. To bardzo ważne.
Taki mecz był dokładnie tym, czego Feyenoord potrzebował. - Szczególnie po ostatnich kilku tygodniach, które były trudne, ponieważ mamy wielu nowych graczy i nadal szukamy wspólnego rytmu. To proces, i potrzebujesz takich wieczorów jak ten, aby się podnieść. Mam nadzieję, że to jest dopiero początek czegoś większego.
Wellenreuther sam spowodował rzut karny, ale później go obronił. - Moim zdaniem, to nie był karny, bo widziałem, że piłkarz na mnie nacierał i upadł przede mną. Jeszcze tego nie widziałem, ale mam wątpliwości, czy to naprawdę był rzut karny. Nie czekał, tylko od razu wykonał strzał, więc zdecydowałem się na róg. Na szczęście wybrałem ten właściwy. Zawsze chcę obronić rzut karny, nawet jeśli ktoś inny go spowodował.
Niemiecki bramkarz od tego sezonu jest numerem jeden w bramce. - I z tego powodu jestem szczęśliwy. Oczywiście sytuacja jest teraz nieco inna, ponieważ jest wielu nowych zawodników w naszym składzie i musimy jeszcze dopracować automatyzmy, ale jesteśmy na dobrej drodze. Wszyscy czują się pewni siebie i mam nadzieję, że to jest dopiero początek.
Komentarze (0)