Timon Wellenreuther pokazał w czwartkowy wieczór, że jest w szczytowej formie. Bramkarz musiał jedynie wyciągać piłkę z siatki po strzale Lorenzo Pellegriniego, ale przez resztę meczu był ścianą nie do przebicia w bramce Feyenoordu. W obliczu niezwykle bolesnej porażki bramkarzowi trudno jednak cieszyć się z własnego występu.
Niemiec przyznaje, że ta porażka to prawdopodobnie najgorszy moment w jego dotychczasowej karierze. - Tak myślę. Nie mogę sobie przypomnieć bardziej rozczarowującego momentu. Czułem się bardzo dobrze, dobrze czułem się w tym meczu. Myślałem, że pod koniec nam się uda. Ale trzeba też mieć trochę szczęścia i jemu dopomóc. A AS Roma znów je miała...
Rotterdamczycy mogli już poczuć zapach kolejnej rundy Ligi Europy, zwłaszcza gdy karny Romelu Lukaku w serii jedenastek został wybroniony przez Wellenreuthera. - Tak, to dało mi kopa. Przy pierwszym karnym byłem już blisko. Zawsze wcześniej przyglądam się zawodnikom, którzy je wykonują. Teraz również odrobiłem pracę domową. Trzy razy rzuciłem się w odpowiednim kierunku, ale niestety nie udało się. Żałuję, że ostatecznie nam to nie pomogło. Powinienem był obronić jeszcze co najmniej jedną piłkę. Gdybym obronił dwie jedenastki, jestem pewien, że przeszlibyśmy dalej.
- My też dobrze wykonaliśmy wszystkie rzuty karne. Były w porządku, ale to ich bramkarz tym razem świetnie wybronił dwa rzuty karne. Mieliśmy wystarczająco chłodną głowę. W międzyczasie mentalność naszej drużyny była na takim poziomie, że nawet na tym stadionie, bez wsparcia naszych kibiców, czuliśmy się silni. Jestem z tego naprawdę dumny.
Komentarze (0)