Kilka dni temu, już po raz dziewiąty z rzędu, w specjalnym wydaniu magazynu Hand in Hand uhonorowano klubową legendę Feyenoordu. Tegoroczna edycja została poświęcona prawdziwemu symbolowi klubu i byłemu kapitanowi – Benowi Wijnstekersowi. Były obrońca, który przez lata oddawał całe serce klubowi z Rotterdamu, wciąż pozostaje niezwykle zaangażowany w życie Feyenoordu.
Uroczystość odbyła się w wyjątkowym miejscu – na Varkenoord, które od dekad stanowi serce akademii Feyenoordu i jest silnie związane z karierą Wijnstekersa. W czwartkowy wieczór ponad stu zaproszonych gości – wśród nich rodzina, dawni koledzy z boiska, przyjaciele oraz sympatycy klubu – zgromadziło się, by wspólnie uczcić to wydarzenie. Tradycyjnie już prowadzącym wieczór był Jan Dirk Stouten, który z typowym dla siebie entuzjazmem otworzył uroczystość i z dumą zapowiedział głównego bohatera wieczoru – Bena Wijnstekersa.
Po oficjalnej części wieczoru, Wijnstekers wziął udział w nagraniu podcastu Geluid van Zuid. - To wspaniałe uczucie widzieć tutaj tyle znajomych twarzy, zwłaszcza w tym konkretnym miejscu, gdzie wszystko się dla mnie zaczęło – mówił. - Varkenoord bardzo się zmieniło – na lepsze – ale dla mnie to zawsze będzie miejsce wyjątkowe. Tu stawiałem swoje pierwsze kroki. Gdy w niedzielne poranki patrzę na te dzieciaki, od sześciolatków po szesnastolatków, znów czuję tę samą pasję. W moim podejściu do trenowania wciąż jest ta sama intensywność – bo sam właśnie w takiej atmosferze się wychowałem.
Wspominając swoje początki, słynny Bennie przywołał obraz dzieciństwa na boisku: - Zawsze grałem na placu zabaw. Nie byłem wysoki, więc musiałem rywalizować z większymi chłopakami. Dzięki temu nauczyłem się walczyć, przyjmować ciosy i oddawać je z nawiązką. To mnie ukształtowało. Pamiętam, jak pewnego dnia wujek Fred przyszedł mnie zobaczyć i zapytał, czy chciałbym zagrać w Feyenoordzie. To był dla mnie zaszczyt. Zaczynałem w drużynie C1 i... już nigdy nie odszedłem. Przez długi czas nie zdawałem sobie sprawy, że mam talent. Dopiero grając w pierwszym zespole, zaczynasz naprawdę rozumieć, że osiągnąłeś coś wyjątkowego.
Choć nigdy nie uważał się za najbardziej utalentowanego zawodnika, urodzony w Rotterdamie zawodnik dobrze rozumiał swoją rolę w zespole: - Oczywiście, zawodnicy tacy jak Cruyff czy Gullit byli znacznie lepsi technicznie. Ale w piłce nożnej nikt nie wygrywa sam. Jeśli ja nie dośrodkowałem, Peter nie mógł strzelić głową. Wszyscy byliśmy od siebie zależni. Byłem takim kapitanem, który nie tylko walczył na boisku, ale też poza nim próbował motywować innych. Dziś wiele rzeczy jest już niemożliwych. Gdyby w moich czasach istniał VAR, to kto wie – może nawet siedziałbym teraz w więzieniu – zażartował z charakterystycznym dla siebie humorem.
Givairo Read – nowa generacja
W dalszej części rozmowy pojawił się temat obecnego składu Feyenoordu. Wijnstekers nie krył zadowolenia, mówiąc o zawodniku, który dziś występuje na jego dawnej pozycji – Givairo Read. - To niesamowite widzieć, jak młodzi chłopcy z akademii trafiają do pierwszego zespołu. Nasza młodzież naprawdę radzi sobie coraz lepiej. Gdy widzę, jak Read gra z taką pasją, jak pewnie rusza do przodu, to po prostu mnie cieszy. To kompletny piłkarz i jestem dumny, że występuje dziś w barwach Feyenoordu.
Komentarze (0)