17 stycznia 2022 roku pojawiła się oficjalna informacja, że Feyenoord sprowadził nowego zawodnika z BK Häcken. Patrik Wålemark związał się z De Kuip czteroipółletnim kontraktem. Poza kilkoma występami i cudownym golem przeciwko Heraclesowi, 20-letni Szwed musiał przede wszystkim przyzwyczaić się do nowego otoczenia.
Rozmawiając z Voetbal International, Szwed mówi, że jest gotowy na nowy sezon. - Starałem się docisnąć pedał gazu, podczas treningów i podczas meczów. W rezultacie czuję się tak, jak nigdy dotąd. Mam na myśli zarówno dyspozycję boiskową, jak i głowę. Oczywiście zawsze masz nadzieję, że wszystko pójdzie szybciej, bo ja też jestem młody, ale dopiero teraz, po pół roku, czuję, że jestem na to naprawdę gotowy.
Młody jeszcze Szwed mógłby między innymi trafić do Club Brugge i kilku klubów w Serie A. On wybrał jednak Feyenoord. - Uznałem, że to idealny kolejny krok dla mnie w mojej wciąż młodej karierze zawodowej. Utwierdziłem się w tym jeszcze bardziej po rozmowach z Arnesenem i trenerem Arne Slotem. Nigdy nie widziałem tak pełnego pasji trenera. Tak, czasem doprowadza mnie to do szału, ale mimo, że możesz tego u mnie nie widzieć: uwielbiam to!
W Holandii Wålemark zetknął się z wieloma, dużymi różnicami. - Przede wszystkim w treningu i w grze. Początek może się wydawać łatwy, ale potem zaczynasz czuć trening. Efekt: wzloty i upadki. Zaczynasz, raz dobrze, potem słabiej. Wszystko to jest częścią procesu, zawsze potrafiłem o tym pamiętać. Zdaję sobie również sprawę z tego, że moja kariera nie może się tak szybko rozwijać, że jest gdzieś granica.
- Feyenoord ma sposób gry, który jest dla mnie wyjątkowy, z wysokim pressingiem. Nie byłem do tego przyzwyczajony. Nasza metoda gry opiera się na biegach o wysokiej intensywności. Ale nie chodzi tylko o to, żeby biegać, bo jednocześnie chodzi też o myślenie na boisku. Kiedy wykonać bieg? Co robisz, gdy tracisz piłkę? Co robisz, gdy przeciwnik ma piłkę? Jestem kimś, kto zawsze grał bardzo intuicyjnie, ale w Feyenoordzie po raz pierwszy otrzymywałem zadania, które muszę przemyśleć. Musiałam poczynić kroki na dwóch frontach, fizycznie i psychicznie. I wiesz, może to drugie jest najtrudniejsze. Skupić się, o to właśnie chodzi. Na początku miałem z tym trochę kłopotów, dużo się działo w mojej głowie. To dużo do ogarnięcia. Ale stopniowo zauważasz, że pewne rzeczy stają się automatyczne. To jest wynik treningu, treningu, treningu - mówi Wålemark.
- Jeśli chodzi o mnie, w tym zespole jest przyjemność z gry. Tym właśnie promieniuje ten Feyenoord. Nowi chcą po prostu grać w piłkę. Dilrosun, Danilo, Szymański, Timber, faktycznie dość szybko się dogadaliśmy na boisku. Oczywiście nie wszystko jest jeszcze w porządku, jest jeszcze tyle miejsca do poprawy, ale na boisku dobrze się bawimy i od tego wszystko się zaczyna. To była nasza siła również w zeszłym roku. To co mi się podoba to fakt, że szybko przechodzimy do poziomu poprawiania szczegółów. Rozmawiam z Dilrosunem i Danilo o drobiazgach. Kiedy robimy to i tamto i jak chcemy, żeby piłka była rozgrywana? Weźmy te moje pierwsze trafienie. Nie mógłbym zdobyć tego gola, gdyby Sebastian (Szymański - przyp. red.) nie podał mi piłki tak czysto i w odpowiednim tempie, jak to zrobił. Nigdy nie bałem się tego, że przyjdzie tylu nowych zawodników i że zajmie nam to dużo czasu, żeby się zgrać. Zaletą dobrych piłkarzy jest to, że ułatwiają wspólną grę. Z takimi od razu można się dobrze dogadać na boisku.
Po przyjściu Igora Paixão, Feyenoord będzie dysponował pięcioma skrzydłowymi, a pozycje są dwie. - To jest to, czego chcesz jako topowy klub. Teraz już wiesz, że musisz grać dobrze, bo ktoś inny jest gotowy. Ale to pomaga, bo przez to każdy może być tylko lepszy. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby mieć miejsce w pierwszym zespole i to samo dotyczy innych zawodników. Wszyscy możemy też grać na różnych pozycjach – podsumował Szwed.
Komentarze (0)