Dla Gjivai Zechiël niedziela okazała się dniem wyjątkowym. Pomocnik ten po raz pierwszy pojawił się na boisku w wyjściowym składzie podczas oficjalnego meczu Feyenoordu i od razu triumfował w Superpucharze kraju. - Jestem naprawdę dumny, to trudne do wyrażenia słowami – tak skomentował swoją grę w Feyenoord ONE po zakończeniu meczu. Zechiël był szczególnie dumny z występu zespołu. - Po tym, jak przegrywaliśmy 0:4 po 20 minutach gry w Portugalii i doznaliśmy porażki 1:3 z Monaco, wielu miało negatywne oczekiwania. Jednak obserwując drużynę trenującą dzień po dniu, jak zachowujemy siłę psychiczną, jak się koncentrujemy... To wspaniałe, że po prostu dobrze wykonujemy swoją pracę i teraz gramy z taką intensywnością i nastawieniem.
W meczu z PSV też nie było za dobrze od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. - Intensywność meczu była bardzo wysoka. Pierwsze pięć minut było dobre z naszej strony, stworzyliśmy sobie dwie lub trzy okazje, ale potem PSV zyskało przewagę. Mieli dużo posiadania piłki, a my staraliśmy się znaleźć sposób na wywarcie presji. Mieliśmy plan, ale nie udało się go w pełni zrealizować. PSV potrafiło dobrze grać mimo naszych wysiłków. W ostatnich dwudziestu minutach odzyskaliśmy inicjatywę i wyszliśmy na 1-2.
W drugiej połowie meczu Zechiël zauważył, że gra się poprawia. - Angażowaliśmy się w liczne pojedynki, dzięki czemu wygrywaliśmy wiele drugich piłek i często utrzymywaliśmy grę na ich połowie boiska. Pozwoliło nam to zepchnąć przeciwników, a nie odwrotnie.
Sam Zechiel został zmieniony po godzinie gry i z linii bocznej obserwował, jak jego drużyna przystępowała do rzutów karnych. - Gdybym był na ich miejscu, wykorzystałbym jedenastkę - powiedział ze śmiechem. - To była ekscytująca chwila, ale staraliśmy się zachować spokój, wierzyć w nasze umiejętności i wspierać chłopaków, zwłaszcza Timona. Cieszymy się, że ostatecznie udało nam się wygrać. Gdybym miał wybór między zwycięstwem 4-5 w regulaminowym czasie a wygraną w taki sposób, wybrałbym to drugie. Wspólne świętowanie i bieg w stronę kibiców to coś wspaniałego.
Był także pełen uznania dla kibiców. - Feyenoord to wielki klub, co dostrzegłem jeszcze bardziej po dołączeniu do pierwszej drużyny w ubiegłym roku. Przegraliśmy 5:0 z Benficą, przegraliśmy z Monaco, ale nasi kibice pozostali z nami. Czasami byli nawet głośniejsi niż fani PSV. Jestem im bardzo wdzięczny. Myślę, że jesteśmy gotowi. Z każdym tygodniem gramy coraz lepiej i lepiej rozumiemy naszą taktykę. Musimy po prostu ciężko pracować na treningach. A ten mecz będzie ogromnym bodźcem na przyszły tydzień.
Komentarze (0)