Leo Beenhakker zmarł w wieku 82 lat — poinformowały o tym źródła bliskie legendarnego szkoleniowca, cytowane przez dziennik Algemeen Dagblad. Pochodzący z Rotterdamu trener przez lata pozostawał ważną postacią holenderskiego futbolu, a szczególne miejsce w jego karierze zajmował Feyenoord.
W barwach tego klubu Beenhakker zapisał się złotymi zgłoskami — w sezonie 1998/99 doprowadził drużynę do mistrzostwa kraju, a rok później sięgnął po Tarczę Johana Cruijffa. Jego wpływ wykraczał jednak daleko poza wydarzenia boiskowe.
W maju 2007 roku objął tymczasowo stanowisko trenera Feyenoordu na dwa spotkania, a między październikiem 2009 a styczniem 2011 pełnił funkcję dyrektora technicznego klubu z De Kuip.
Don Leo zasłynął nie tylko osiągnięciami sportowymi, ale też charakterystycznym stylem bycia. Znany był z ciętego języka i poczucia humoru. Przed meczem Ligi Mistrzów z Lazio w 1999 roku nie krył frustracji po nieprzyjaznym przyjęciu przez gospodarzy — jak twierdził, on i rzecznik Feyenoordu zostali „wyrzuceni” spod stadionu i przez pół godziny szukali wejścia. Sugerował wówczas, że na rewanż przedstawiciele Lazio powinni zostać zakwaterowani w Pieterburen, w centrum fok, „by nauczyć się trochę ogłady”.
Swoje największe sukcesy Beenhakker odnosił również poza granicami Holandii. W latach 1986–1989 prowadził Real Madryt, z którym trzykrotnie zdobył mistrzostwo Hiszpanii oraz sięgnął po Puchar Króla i Superpuchar.
Jako selekcjoner reprezentacji Holandii poprowadził kadrę na Mistrzostwach Świata w 1990 roku. Pracował także z drużynami narodowymi Arabii Saudyjskiej, Trynidadu i Tobago oraz Polski.
Komentarze (0)