Dodano: 10 lat temu
mi łatwiej było pogodzić się ze stanem wynikającym z bagna, w jakim znajdowaliśmy się jeszcze 3-4 lata temu. się zaciskało zęby, grało jongami i człowiek dziękował i cieszył się jak dziecko z każdego zwycięstwa. czuło się ambicję i wolę pokazania całej Holandii, że może mamy kłopoty, ale jesteśmy nadal Feyenoordem. z obecnością van Geela nie mogę się już pogodzić, bo uosabia on, to co we władzach klubowych najgorsze - asekuranctwo, minimalizm i brak ambicji. jego poczynania na rynku transferowym, co roku, po zakwalifikowaniu się do europejskich pucharów przypominają mi polskie podwórko - coraz bardziej żałosne próby zawalczenia o LM, czy dzisiejszy bajzel u Rutkowskich w Lechu. wiem, że skala i proporcje nie do końca takie same, ale takie mam skojarzenia. musi być jakieś trzęsienie ziemi po zamknięciu okna. chyba, że jest drugie dno i pieniądze z transferów jednak idą na inny cel i do innej kieszeni? jeśli tak, to po co ta ściema?